Uczenie się przez doświadczanie i trochę wspomnień

     Witajcie! Cieszę się, że znaleźliście czas, aby zajrzeć do mojego dziennika refleksji. Dziś opowiem wam pokrótce co działo się na ostatnim wykładzie Edukacji społeczno-przyrodniczej oraz o moich wrażeniach dotyczących poszczególnych jego aspektów. Wspomnę jeszcze tylko, że temat tego wykładu podzielę na dwa posty, także wyczekujcie kolejnego już niebawem.

    Jednym z pierwszych zagadnień poruszonych na wykładzie były metody nauczania dzieci, odnoszące się między innymi do kontaktu z naturą. Etapy uczenia się przez doświadczanie to kolejno:

    1. eksperyment
    2. refleksja, czyli przeanalizowanie tego co przedstawiał eksperyment i jak stopniowo przebiegał
    3. teoria (wyciąganie wniosków) - czego dowodzi ten eksperyment i czego się dzięki niemu   dowiedzieliśmy
    4. sprawdzenie w praktyce 

    Rozmawialiśmy o metodzie KMO, której kolejne etapy to: obserwacja > dyskusja > eksperyment > wiedza > działanie. Dzięki tej metodzie stopniowo angażujemy nasze zmysły i zdobywamy nową wiedzę w sposób aktywny. Uważam, że metoda ta sprawdzi się w nauczaniu dzieci, uświadamianiu im nawet prostych zjawisk w bardzo ciekawy sposób. Wszyscy kochamy eksperymenty i doświadczenia, a dzieci w szczególności.

https://www.wcee.org.pl/data/files/rolalpwedukacjiprzyrodniczej.pdf

    W następnej części wykładu Pan Profesor poprosił nas, abyśmy zaprojektowali podwórko w taki sposób, w jaki nam się ono kojarzy. Przyznam, że zdziwiło mnie to zadanie, ale jeszcze bardziej niż mnie zdziwiło mi się podobało. Podwórko kojarzy mi się z domem rodzinnym i z dzieciństwem, ponieważ spędzałam na nim znaczną część mojego dnia, bawiąc się z moją siostrą, grając w piłkę i chowanego. Poniżej przedstawiam Wam efekt zadania, który nie jest powalający, a wynika to z niewielkiej ilości czasu, jaki na nie dostaliśmy. :)

    Pragnę Wam również wspomnieć o fragmencie wykładu, który dotyczył zajęć terenowych. Bo dlaczego w zasadzie nauczyciele tak często nie chcą wychodzić z dziećmi na świeże powietrze na zajęcia w terenie? Można by spekulować, że chodzi o zmienność pogody lub terenu lub obawę, że któremuś dziecku może stać się krzywda. Prawdą jest, że przy dzieciach trzeba mieć zawsze oczy dookoła głowy i być krok przed nim, by uchronić je przed czyhającym niebezpieczeństwem, ale czy to wystarczający argument, by odbierać dzieciom okazje do odkrywania zieleni, bezpośredniej jej obserwacji? Moim zdaniem nie. Wycieczki i spacery to, szczególnie dla dzieci, bardzo atrakcyjne formy poznania i zdobywania nowej wiedzy. Sama je uwielbiałam. Żadne opisy i opowieści nauczyciela nie zastąpią dziecku bezpośredniej obserwacji zjawisk, elementów przyrody. Korzystajmy z tej możliwości, kiedy tylko możemy!

https://www.wcee.org.pl/data/files/rolalpwedukacjiprzyrodniczej.pdf

https://www.wcee.org.pl/data/files/rolalpwedukacjiprzyrodniczej.pdf

    Dziękuję Wam za poświęcony czas i zapraszam na kolejną część jeszcze dziś!

Monika                                  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ziemia - nasza planeta

Moje sposoby poznawania i pewna niepozorna roślina