Przyrodnicze zajęcia terenowe

     Hej! Witam Was wszystkich ponownie! Chciałabym się dziś z Wami podzielić swoimi wrażeniami na temat przyrodniczych zajęć terenowych, w których miałam okazję uczestniczyć w ubiegły poniedziałek. Na początku zdradzę Wam już, że bardzo mi się podobało i cieszę się, że miałam możliwość uczestniczenia w takich zajęciach.     

      Nasze spotkanie odbyło się na kortowskiej plaży. Swoją drogą, są to przepiękne okolice, które naprawdę warto odwiedzać. Samo przebywanie tam daje tyle przyjemności co niemiara!



        Na początku naszych zajęć, Pan Profesor zaprezentował nam wiele przyrządów, mających bardzo szerokie zastosowanie. Wśród nich były sitka do łapania owadów, sitka do wyławiania stworzeń z wody, siatka akwariowa, laska glebowa, pojemniki na owady z lupą i wiele innych. 

        Pierwszym przyrządem, który trafił w moje ręce była laska glebowa. Służy ona do pobierania próbek gleby w celu oznaczenia jej typu i składników odżywczych przy powierzchni. Wykonana jest ze stali nierdzewnej, a uchwyt i podnóżek wykonane zostały z pełnego materiału. Oto wynik badania fragmentu kortowskiej gleby.

        W dalszej części chwyciłam za sitko do wyławiania stworzeń z wody. Już pierwszym ruchem natrafiłam na coś niezwykle ciekawego. Niestety, wraz z koleżankami, które mi towarzyszyły, nie wiedziałyśmy co udało nam się wyłowić. Zapytałyśmy więc eksperta. Okazało się, że na naszym sitku znalazła się Wodopójka - kleszcz wodny i drapieżnik, który nie jest groźny dla ludzi. W internecie doczytałam dodatkowo, że jest to zwyczajowa nazwa roztoczy zamieszkujących środowiska wodne. Ta wyłowiona przez nas była koloru czerwonego. 


        Następnie wszyscy udaliśmy się pod namiot. Stał tam stół, na którym ustawiliśmy nasze wspólne znaleziska, oglądaliśmy je i omawialiśmy. Wodnych stworzeń było tam znacznie więcej niż można było się spodziewać. Mnie taka ilość różnych owadów, larw i innych żyjątek bardzo zaskoczyła. 


        To właśnie w tej żółtej rynience, którą możecie dostrzec poniżej, znajdowało się najwięcej stworzeń wodnych, które na bieżąco wyławialiśmy za pomocą specjalnych narzędzi (by nie zrobić im krzywdy) i przekładaliśmy do oddzielnych naczyń. Znaczną część z nich stanowiły larwy ważek w różnych stadiach wzrostu oraz wspomniane już wodopójki, ale znalazły się tam także racicznice, ślimaki, nartniki, larwy ochotki i inne. 





        Jak sami widzicie, w wodzie żyje wiele stworzeń, o których istnieniu wiele z nas nie miało pojęcia. Jest to całkowicie normalne, ponieważ przyroda to wielka księga, która niekiedy kryje za sobą wiele tajemnic. Zajęcia terenowe, jak już pisałam w jednym z poprzednich wpisów są bardzo atrakcyjne. Nie tylko dla dziecka, ale również dla dorosłych, o czym przekonałam się po raz kolejny na poniedziałkowych zajęciach przyrody. Jest to dowód na to, że wewnętrzna motywacja i trochę sprzętu (chociażby kuchennego - np. sitko) wystarczy, by spędzić z dziećmi czas w bardzo ciekawy sposób, a przy okazji odkrywać to, co dla nas nieznane, poznawać świat, przyrodę, otoczenie. Dzieci to mali odkrywcy, ciekawi świata, którzy bardzo chętnie się uczą. Wystarczy dać im na to przestrzeń i możliwość doświadczania. Teoria nie jest wystarczająca. 

       Te zajęcia były dla mnie bardzo interesujące, dobrze zorganizowane i dobrze przeprowadzone. Każdy mógł iść swoją drogą, odkrywać i poszukiwać, po czym spotkaliśmy się wspólnie i podzieliliśmy się tym co znaleźliśmy. Ani tempo, ani zadania nie były nam narzucone, co bardzo mi się spodobało. Mam nadzieję, że to nie ostatnie tego typu zajęcia! 




    Życzę Wam udanego wypoczynku majówkowego. Do następnego! :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ziemia - nasza planeta

Uczenie się przez doświadczanie i trochę wspomnień

Moje sposoby poznawania i pewna niepozorna roślina